W 2012 roku urząd miasta przystąpił do rewaloryzacji Ogrodu Saskiego. Teren został zamknięty, ale okoliczni mieszkańcy nie obserwowali postępu prac, co wywołało ich spontaniczną reakcję.

Jest to ważny zielony teren w środku miasta (powyżej jego stan przed odnową). Został on zamknięty z dnia na dzień brzydkim płotem, zmuszając mieszkańców do chodzenia na około, choć nie było widać, aby prowadzono jakieś prace na całym jego terenie. Okazało się, że jest to miejsce zbyt ważne dla mieszkańców, aby pozostali oni obojętni. W ten sposób pojawiła się w kręgu FKP społeczna grupa starająca się najpierw o remont Ogrodu etapami, następnie monitorującej postępy i jakość prac, a na koniec starającej się o przyjazne mieszkańcom zasady udostępnienia Ogrodu po jego odnowie, gdyż pierwszym pomysłem UM było jego zamykanie na noc.

Petycję w sprawie częściowego udostepnienia parku podpisało ok. 1000 osób. Jej publikacja na serwisie petycje.pl już wygasła, ale pozostał ślad tej akcji w postaci strony facebookowej Wpuśćcie nas do Parku! (remontujcie Saski etapami). Tomasz Kulbowski, jeden z inicjatorów akcji: „Odzew ogólnie był spory i osobiście uważam za jakiś sukces uzmysłowienie urzędnikom, że jest ktoś taki jak realny użytkownik parku, który potrzebuje go na co dzień i zamknięcie parku na prawie 2 lata jest dużą komplikacją. Tego raczej się nie spodziewali, może przy kolejnych podobnych ruchach, dwa razy się zastanowią. Mimo wielu argumentów Miasta, nadal uważam, że można było ten czas skrócić, zwłaszcza, że przez pierwsze bodajże 4-5 miesięcy zamknięcia w Saskim nie działo się zupełnie nic (oprócz wyłączenia zasilania, demontażu lamp i zburzenia paru schodów).”
Podczas całego remontu na prośbę strony społecznej działał zespół złożony z urzędników i mieszkańców, który monitorował jakość prowadzonych prac i podejmowanych decyzji. Być może dzięki przekazanym tą drogą pytaniom, uwagom i sugestiom udało się podnieść jakość ostatecznych rezultatów. Są one oceniane na ogół dobrze z wyjątkiem alejek pokrytych utwardzoną nawierzchnią HanseGrand, która po deszczu nie nadaje się do użytku, ponieważ rozmakają, tworzą się na niej kałuże i błoto. Nie wiemy, kto popełnił błąd, bo jest to markową nawierzchnię o sprawdzonej i kontrolowalnej jakości.

Podsumowanie ostatniego pisma:

W polskiej przestrzeni publicznej panuje zasada „do mniemanego grodzenia i zakazywania”, analogiczna do zasady „domniemanej niewinności”, ale o przeciwnym działaniu. Polega ona na tym, że „na wszelki wypadek” dąży się do zakazywania i grodzenia. Naszym zdaniem warto wypróbować zasadę odwrotną: stosować zakazy i ograniczenia tylko w ostateczności, jako zło konieczne, jeśli inne metody zawiodły i nie ma innego wyjścia. Warto np. zastanowić się nie nad  tym “czy zamykać”, ale “dlaczego zamykać” – czy i jakie to przyniesie korzyści? Na pewno nie należy zamykać tylko dlatego, że jest zamek, płot i furtki. Pozostawienie Parku maksymalnie otwartym dla wszystkich użytkowników wpisałoby się w ważny obecnie nurt otwierania miast na i dla mieszkańców.