14 listopada 2007

Spotkanie „W skali M” zostało zorganizowane przez Fundację Twórców Architektury, Studenckie Koło Naukowe MiR, Katedrę Architektury i Planowania Przestrzennego Politechniki Lubelskiej. W zaproszeniu można było przeczytać, że M. i A. Domicz Pracownia Architektury powstała w 1990 roku i w swoich obiektach proponuje jasną, czytelną i funkcjonalną architekturę minimalizmu zgodnie z wyrobionym przez lata charakterystycznym stylem i marką docenianą przez środowisko architektoniczne i liczne grona jurorskie.

Jakkolwiek zapis spotkania jest dość surowy i wymagałby redakcji, z pewnością stanowi cenny materiał dla wszystkich interesujących się współczesną polską architekturą.

Marcin Skrzypek


Zapis spotkania

 

Antoni Domicz: Moje pierwsze spotkanie z architekturą z najwyższej półki, to było spotkanie z budynkiem Szaruna w Parku Szczytnickim, przyznam się że tego budynku trochę się bałem. Myślałem że jest to więzienie, a to było coś w rodzaju jednostki marsuckiej [marsylskiej? – przyp. M.S.] – mezonet z takimi oświetleniami korytarza. To jest jedna kondygnacja korytarzowa, z tej kondygnacji wchodzi się pół kondygnacji w górę i następne pół do mieszkania tego tradycyjnego. Rzeczywiście tak jest że chyba wielu odbiorców współczesnej architektury, boi się tej współczesnej architektury i stąd mamy pewne kłopoty.

W 1981 zaczęliśmy projektować konkurs, jeszcze przed stanem wojennym i ten stan zastał nas przy pracy. Dlaczego o tym mówię? Dlatego że ten projekt sprzed 25 lat pokazuje tutaj, że właśnie wtedy ukształtowały się prawie wszystkie nasze założenia projektowe, których się trzymamy, którym jesteśmy wierni.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jest to kościół na osiedlu mieszkaniowym w dużej, dwudziestotysięcznej dzielnicy mieszkaniowej, największej w Opolu. Kościół który zawsze w tych czasach kiedy projektowaliśmy w biurach tylko wielką płytę, tylko typówkę, to były adaptacje obiektów zaprojektowanych na minimum techniczne, na minimum technicznych możliwości. Kościół był pretekstem do tego żeby zrobić coś wspaniałego, wreszcie można było sobie po projektować. Natomiast osobiście czułem się uwiązany tym tematem i zaproponowaliśmy kościół o charakterze nawiązującym do architektury osiedlowej, wręcz podporządkowany tej architekturze, trochę odwołujący się do historii, ale do tej historii najstarszej, czyli do tej historii zakonów cysterskich, i tak został zrobiony dziedziniec – kościół otwarty, ten dziedziniec wewnętrzny który miał pełnić funkcje dziedzińca polowego był dostępny właściwie z wszystkich kierunków, a więc była to przestrzeń otwarta ale polegająca na tym żeby tam znaleźć pewne wyciszenie osiedlowego zgiełku.

Realizacja rozpoczęła się w 1982 roku i praktycznie trwa do dzisiaj. Tu nie ma żadnej pompatyczności, żadnego stawiania się tej osiedlowej architekturze, wspaniałymi i wybujałymi formami architektonicznymi. Jest to spokój i asceza i szlachetność tych materiałów, wtedy cegła była niemalże niedostępna, a miała ten kościół jakoś z tej architektury osiedlowej wybijać. To miał być taki szlachetny materiał i materiałowo zespół kościelny jest niezwykle zdyscyplinowany, jest monochromatyczny, praktycznie występują tutaj tylko dwie barwy cegła kościoła i czerń okien. Wejście narożne – wtedy wydawało nam się że kościół na planie kwadratu jest pewnego rodzaju kanonem rzutu, okazało się to nieprawdą, ale takie były wtedy tendencje. Natomiast to wejście uskokowe koresponduje z wejściem do kaplicy, na dni powszednie z innej strony to będzie widoczne, i stanowi wspólny portal wejściowy do tej wspólnej przestrzeni otwartego kościoła polowego.

Z podobnej strony łączniki nie zostały zrealizowane, jeszcze cały czas temu kościołowi wiele brakuje do tego wykończenia, a już się zaczynają inne próby przebudowy i przekształceń wnętrza nad którymi niestety nie możemy zapanować.

Wnętrza zostały niestety dosyć mocno przekształcone i cały czas są właściwie uzupełniane kolejnymi gipsowymi rzeźbami, obrazkami, tablicami pamiątkowymi, itd. Natomiast naszym założeniem była taka szlachetna prostota i minimalizowanie jakichkolwiek elementów wnętrzarskich. Zupełnie inaczej miał wyglądać ołtarz, ściany miały być kompletnie pozbawione jakichkolwiek ozdób. Dwie kaplice, miały przyjąć te formy rzeźbiarskie. Natomiast wszystkie instalacje, elektryczne, wentylacyjne, nagłośnienia zostały zasłonięte słupami, które również pełnią funkcje konstrukcyjną wewnętrznych przypór.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Taka ikona się tam pojawiła. Te „promienie lasera” powaliły nas. Można na stronie internetowej tego kościoła przeczytać o tej właśnie ikonie, autorze który z nami nie uzgadniał tego, całe prezbiterium jest nie przez nas zaprojektowane, żadnej wzmianki o autorach projektu nie ma, więc może się podszywam.

Kolejny obiekt z roku bodajże 1986, pokazuje że byliśmy wierni zasadom rygoryzmu geometrycznego planu. Jest to punkt katechetyczny i probostwo, punkt katechetyczny mieści się w parterze i zajmuje mniej więcej tą część budynku, a na piętrze są trzy mieszkania wikarych, identyczne, ale ten kwadrat został przecięty w górnym poziomie pasem okien i w każdy narożniku takimi przecięciami pionowymi. Co to spowodowało? Każdy z tych pokoi ma z jednej strony możliwość wglądu na bardzo szerokie otwarcie widokowe, ale z drugiej strony ma też takie fragmenty z których przez te okna widać tylko ścianę, a wiec to powoduje że przebywanie tam, no jest w atmosferze dosyć kameralnej. Nie czuje się tej, mimo tego że widok jest szeroki, nie czuje się tego otwarcia widokowego. Budynek ten został połączony z istniejącym dwukondygnacyjnej wysokości przejściem, łącznikiem i przekryty takim dachem namiotowym, trochę się tego dzisiaj wstydzimy, ale to były lata takiego postmodernizmu i historyzmu.

Co ciekawe, to jeszcze materiał. Staramy się o tą jednorodność materiałową, tutaj wybraliśmy taki typowy dla Śląska tynk – kryspus. To jest taki tynk drapany, i tym tynkiem pokryliśmy ściany zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz, a więc te ściany wchodzą tym licem tynkowanym do środka i stanowią ściany wewnętrzne pokojów dziennych czy łazienek.

W tej chwili budynek jest cały zielony, i praktycznie pozbawiony okien. Okno na parterze gdzieś jedno było, ale to jest główne doświetlenie, to jest kolejne doświetlenie. Salka katechetyczna jest ukryta za murem odgradzającym ten budynek od ulicy. Zresztą murem istniejącym, murem historycznym.

Wchodzimy do wnętrza, to jest zdjęcie pokazujące tynk, ten kryspus obrazujący, uczytelniający układ ścian wewnętrznych w połączeniu z zewnętrznymi, wewnętrznymi stropami z tynkiem gładkim.

To jest główne wejście, po takiej kładce, łącznik z istniejącym budynkiem plebani, również pokryty bluszczem. To jest główne wejście, po takiej kładce, łącznik z istniejącym budynkiem plebani, również pokryty bluszczem.

Kolejny budynek, to był pierwszy budynek wspólnie zaprojektowany razem z żoną, i był to jeden z pierwszych projektów niezrealizowanych. Mam też duży sentyment do tego projektu z tego względu, że zaczynaliśmy wtedy nasze wewnętrzne walki z postmodernizmem. Były nawet wersje zrobienia na skarpie (bo jest to taka właśnie lokalizacja na skarpie), czegoś w rodzaju zamku, pałacu.

Odeszliśmy od tych historyzujących wpływów, i zdecydowaliśmy się na wpisanie bardzo prostej bryły, właściwie prostopadłościanu nie wzdłuż skarpy, nie w poprzek skarpy jako u Rosa, tylko na skos. To dało dosyć swobodny układ tego budynku, on jest po prostu wrzucony na skos skarpy, ale to nie jest przypadkowe, ponieważ budynek ten jest skierowany na największe otwarcie widokowe tego terenu. A to są niezwykle malownicze tereny nad Wartą która gdzieś tam sobie meandruje i akurat ten dalszy meander jest właśnie w tym kierunku. Natomiast najbliżej do wody jest przez taką ścieżkę, stąd ta ścieżka która przebija ten budynek pod spodem, przechodzi przez parter obiektu i dalej przebiega przez skarpę, ma taki właśnie kierunek. Więc to wszystko jest oparte na tych dwóch osiach plus wypełnienie miejsca, które powstało między skarpą, a tym budynkiem. Budynek miał mieć funkcje turystyczne, coś w rodzaju hotelu zakładowego, zakładu Polmo-Praszka, nie został zrealizowany, zakłady już nie istnieją.

Biblioteka diecezjalna w Opolu. Ten budynek się komuś na tyle spodobał że został opublikowany, i czasami jest pokazywany studentom, czasami jako pozytywny przykład architektury współczesnej architektury wprowadzanej w zabytkowe centra, a czasami jako przykład niezwykle negatywny – jak nie można, jak nie należy i jaki to skandal.

Rzeczywiście był to pewnego rodzaju skandal, bo pokazałem ten projekt wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków, nie bardzo miał odwagę podejmować decyzję, (był historykiem sztuki) – decyzji negatywnej, więc poprosił kolegę z międzyresortowej komisji do spraw rewaloryzacji zabytków zespołów staromiejskich. On przyszedł, spojrzał na ten projekt i powiedział „Nie może być”. Ja mu na to odpowiedziałem, że tak może być i realizacja to potwierdzi. Po czym się zaczęły roczne przepychania, nie wiem co realizacja potwierdza, to już do uznania państwa należy, zdania są podzielone.

Jest to budynek składający się z trzech części, istniejącej części administracyjnej, części szklanej w całości która nie była przez wiele lat zabudowywana, a jak już została po wojnie zabudowana to obiektem parterowym, i wreszcie trzecia część – część która jeszcze niedawno była zajmowana przez budynek bez żadnych wartości stylistycznych, raczej rudery które się do niczego nie nadawała i została przez nas zastąpiona budynkiem betonowym.

[Poniższe] zdjęcie pokazuje kontekst z istniejącą zabudową. Lokalizacja tego zespołu, to jest około 50, może 100 metrów od rynku, a więc równoległa ulica do rynku na jego zapleczu. To rozwiązanie właściwie honoruje podział parcelacyjny, tak jak były te parcele i tak jak są. Tak jak były to różne kamienice tak są. Tylko że w miejscu tej pustej przestrzeni powstało szkło.

4sl_00

 

Budynek jest bardzo rygorystycznie podzielony, poziomo w rytmie po 110 cm, ten rytm jest nieprzypadkowy. Na poziomie 110 cm, jak wiecie projektujemy balustrady, ale również klamki, wyłączniki świateł, parapety okienne. 220 cm, to jest poziom nadproży okiennych i drzwiowych, i wreszcie 330 cm – wysokość kondygnacji brutto, i każdy z tych poziomów jest zaznaczony drewnianym pasem we wnętrzu, betonowa szczeliną na zewnątrz. Pasem szerokości 6 cm, grubości pochwytu, grubości warstw podłogowych.

Chcieliśmy zrobić dosyć dynamiczny narożnik [zdjęcie poniżej]. Uczytelniamy pewne miejsca historyczne i współczesne, to współczesne to jest szkło, to historyczne to jest cegła, akurat w tej kamienicy istniejący. Był problem tego narożnika, chcieliśmy zrobić dynamiczny, przeszkolony narożnik, pozbawiony konstrukcji.

4sl_07

 

Okazało się jednak że wspornik ten powodowałby dosyć duże ugięcia, tutaj jest tylko pręt średnicy 22 mm ze stali nierdzewnej, który jest skręcany jeden w drugi, te gwinty się chowają jeden w drugi. Ta konstrukcja jakby kolejno powstawała. Obawialiśmy się że w momencie kiedy przyjdzie obciążenie szkłem wspornik się pochyli i szkło będzie pękać. W związku z tym zaproponowaliśmy żeby tu ułożyć 20 worków z cementem, które zrównoważyły ciężar tego szkła, i po kolei jak każda z tych szyb była zakładana to po 4 worki były ściągane z tego dachu. To spowodowało że żadna szyba do dzisiaj nie pękła, te obciążenia się nie zmieniły. Zaoszczędziliśmy dosyć dużo, bo proponowane były jakieś niesamowite konstrukcje i badania z Politechniki Opolskiej, zastąpiliśmy to z workami z cementem.

[Poniżej] widać wnętrze z tymi elementami żelbetonowymi i drewnianymi. I ten rygorystyczny podział co 110 cm. Staramy się używać jak najmniej materiałów o tym mówiłem, a więc konstrukcyjnie jest beton, wypełnienie to jest szkło i drewno.

Drewnem są obudowane ścianki działowe, one nie stanowią, nie mają roli konstrukcyjnej. Drewnem są obłożone miejsca gdzie prowadzimy instalację, tak ukrywamy wszelkie instalacje instalacyjne, elektryczne itd. Unikamy dzięki temu jakichkolwiek elementów instalacyjnych prowadzonych po formach konstrukcyjnych. Można zachować dzięki temu tą czystość podziału i uczytelniać na konstrukcyjne i nie konstrukcyjne. Nie ma jeszcze tutaj docelowej posadzki, która też miała być posadzką drewnianą, tak jak meble bukowe, te wszystkie elementy z jasnego drewna, ale to jest też jeden gatunek drewna. Nie doczekaliśmy się wymiany wykładziny typowej, tymczasowej na parkiety. Natomiast doczekaliśmy się wyszpachlowania i wymalowania na biało elementów betonowych, oraz podziału wnętrza ściankami działowymi.

Pokazuję detal tego centralnego miejsca obsługi klienta biblioteki. To jest trochę inna biblioteka, trudno mówić że jest to biblioteka. Biblioteką jest właściwie punkt wypożyczania, punkt obsługujący biblioteki te parafialne i służące do dostarczania książek na ogól osobom starszym czytającym po niemiecku. To jest polsko – niemiecka biblioteka, tych Ślązaków tam trochę mieszka, babcie mają (co jest dziwne) trudności z tym językiem polskim, bo uczyły się niemieckiego, ich językiem tym podstawowym jest język niemiecki i po polsku nie potrafią czytać. W związku z tym diecezja opolska wprowadziła taki system bibliotek. Biblioteka była realizowana z funduszy niemieckich, ministerstwa proszę zgadnąć jakiego? Ministerstwa spraw wewnętrznych.

4sl_13

 

[Powyżej] widok na całość, myślę że tutaj sprawa jest jasna kamienica jedna, kamienica druga, kamienica trzecia. Ta jest kamienicą betonową chociaż elewacja frontowa, tak jak to w historii było. Elewacja frontowa jest inaczej potraktowana jest wzbogacona o detal, tym detalem jest siatka, krata wema, łączona na takie łączniki ze stali ocynkowanej, ale ta krata daje bardzo różnorodne efekty wizualne w zależności od pory dnia i rodzaju oświetlenia. Dzisiaj jest to ograny już detal, myśmy to robili w roku 1998.

Kolejny projekt to projekt konkursowy. Ja często zadaje pytanie – co to jest? Ale ponieważ to już gdzieś tam się pojawiło w prasie to powiem tylko parę słów.

Zakład energetyczny, a więc obiekt budowany światłem. Obiekt biurowy takie jest jego podstawowe przeznaczenie i to światło wpada nam szczelinami pod samym sufitem lub w połowie kondygnacji, a więc w miejscu gdzie linia wzroku się znajduje wtedy kiedy znajdujemy pozycję siedzącą. Oprócz tego wprowadzona była do wnętrza. Rzut kwadratowy, mówiłem o tym rygoryzmie planu, więc równomiernie rozstawione słupy między nimi. Podciągi, a między podciągami kolejne szczeliny dla światła sztucznego.

Tak to wygląda od strony elewacji frontowej, a więc ściana szklana podświetlona która wprowadza nas do wnętrza i ściany zewnętrzne podzielone szczelinami świetlnymi. Wtedy umieliśmy się posługiwać komputerem tylko robiąc linearne rysunki. Ale później koledzy przekształciły je na wizualizację. Ostatnie zdjęcie już z tego budynku. Tak on miał wyglądać w nocy i miał stanowić wizytówkę zakładu energetycznego. On powiedział nam że owszem fajny budynek, ale to nie w Polsce.

1999 rok. Realizacja która była publikowana, jest to Zakład Aktywizacji Zawodowej. Zakład w którym osoby z porażeniem mózgowym wcześniej refundowane przez fundację „Dom rodzinnej rehabilitacji dzieci z porażeniem mózgowym”, przebywają już w momencie kiedy już są dorośli, nie wracają do czterech ścian, nadal mają ten kontakt z rówieśnikami i podejmują coś w rodzaju pracy podstawowej, mają co robić. Mają zajęcie, to jest ich ośrodek, ich dom.

Kolejny przykład takiego rygoryzmu konstrukcyjnego, kiedyś tu stało przedszkole mniej więcej tych gabarytów, myśmy z niego niewiele wykorzystali część ścian nośnych, część stropów i żadnej ściany osłonowej, żadnej zewnętrznej, żadnej działowej. Ten układ ścian był wyczyszczony po to żeby zrobić z jednej strony pięć i z drugiej strony pięć sal zajęć, sal warsztatowych z których jedna to jest sala kuchenna i służy właśnie takim zajęciom kuchennym, do różnego rodzaju rehabilitacji przez naukę. Dwukondygnacyjna część która mieści trzy salki szkoleniowe, przenikająca się w tym rejonie w formie dwukondygnacyjnego holu.

Taki jest kontekst tej zabudowy [poniżej], a więc lokalizacja odległa od rynku mniej więcej o dwa kilometry ale już w zupełnie innej zabudowie wiejskiej, ta wioska została wchłonięta przez zabudowę miejską. Opole intensywnie zaczęło się rozwijać dopiero na początku XX wieku.

6lig02

 

Materiał: jednolity, drewno. Tu są budynki oczywiście murowane jak to na Opolszczyźnie, ale niektóre mają wrota do stodół drewnianych i to się stało taką pewną inspiracją dla takiego podstawowego materiału wykończeniowego jakim są listwy drewniane, z drewna sosnowego. One się tez miały naturalnie starzeć, ale ich cechą najważniejszą tego materiału jest jego naturalność, no i te setki, nierówność itd. Widzimy jakieś odniesienia do tych funkcji podstawowych budynków, to też są ludzie których ułomność jest pewnego rodzaju naturalnością.

Ci ludzie nie powinni być zamykani, oni powinni być otwarci na świat i rzeczywiście tacy są, oni występują nawet w centrum miasta, mają przedstawienia teatralne, mają jakieś swoje dni niepełnosprawnych, po prostu są wśród ludzi i tym chcieliśmy za symbolizować tą otwartością budynku, transparentnymi ścianami zewnętrznymi.

Wspominałem o tym dwukondygnacyjnym holu, on jest oświetlony bezpośrednio, dzięki temu również są pośrednio oświetlone sale zajęć, maja długie trakty ale przez to dwustronny są pomieszczeniami jasnymi.

Dwukondygnacyjna część ma korytarz o różnej szerokości, ponieważ jest przez osoby na wózkach inwalidzkich używane tutaj w parterze to ma dwa razy większa szerokość niż na górze gdzie znajdują się pomieszczenia administracyjne praktycznie tylko osób sprawnych, chociaż i tam osoby na wózkach mogą podjechać.

Przestrzeń dwóch kondygnacji: każda z par drzwi ma podświetlenie świetlikiem i przyjście przez trakt szklany, akurat pod samym tym świetlikiem, również lampy są ukryte właśnie w tej górnej części w noc mamy właściwie to samo co w dzień, czyli te miejsca zamiast światłem naturalnym są określane światłem dziennym.

To nam zostało z idei otwartości [poniżej]. Powiedziano nam: „proszę się nie martwić, te żaluzje są prawie tej samej szerokości co deski, wszystko jest ok.” Takich wazonów to jest dziesiątki, oczywiście z kwiatkami, każdy jest inny, różnej wysokości, jest ładnie.

Urząd Marszałkowski w Opolu – była stołówka Jerzego Góraskiego. Niezmiernie nam miło że Jerzy Góraski dostał teraz honorową nagrodę SARR parę dni temu, a zrobił w Opolu taką stołówkę. Zrobił ją w latach ’70- tych i stołówka popadała w coraz większą ruinę, żadnych obiadów tam już nie serwowano, część tych wnętrz stała się noclegownią nielegalna oczywiście.

Rzut: to jest ta właśnie była stołówka, zamieniona przez nas zgodnie z życzeniami inwestora na taką salę obrad sejmiku województwa opolskiego. Ta sala składa się z dwóch części, tu obradują radni, tu jest widownia, tu są kabiny słuchaczy, można to jeszcze dzielić na pół i wykorzystywać niezależnie dwa pomieszczenia. Reszta czyni salę poszczególnych klubów i administracja wykorzystuje, byłą kuchnię, były hol. Natomiast ta podłużna część to jest hol wejściowy który kiedyś był po prostu dziedzińcem między budynkami, myśmy przeszklili to miejsce po to żeby wyprowadzić niego oś widokową na Wieżę Piastowską, znaną pewnie z festiwali opolskich.

To jest budynek Góraskiego [poniżej], który myśmy niewiele zmienili, a właściwie przekształciliśmy jego materiały w materiały współczesne. Balustrada metalowa zamieniła się na balustradę szklaną. Listwy drewniane pełne w ażurowe, jakieś tam sylikatowe cegły w kamień. W każdym razie był to efekt konkursu architektonicznego. Jerzy Góraski został zaproszony do sędziowania tego konkursu, on był sędzią głównym, to on wybierał w jaki sposób jego projekt zostanie popoprawiany. Myślę że w tych dyskusjach które są w Lublinie na temat praw autorskich nie zrobiliśmy żadnej złej rzeczy, dostaliśmy podziękowanie od kolegi Góraskiego, po realizacji.

To jest już nowe wejście do tego holu o którym mówiłem [powyżej]. W oknie odbija się Wieża Piastowska, a więc widać że ten hol osiowo jest skierowany na wieżę. Listwy drewniane zostały trochę odsunięte od ściany i podświetlone dołem. Wieża Piastowska, jest to symbol tej piastowskiej władzy. Projektowaliśmy Urząd Marszałkowski, jest to coś w rodzaju tej konieczności ciągłości władzy. Ściana szklana zasłania pięć kolejnych pomieszczeń i również ściany działowe czy konstrukcyjne między nimi.

Te listwy [poniżej] służą do maskowania właściwie wszystkiego, zarówno wentylacji jak i oświetlenia, z animi znajdują się drzwi i elementy ogrzewania klasycznymi grzejnikami.

Sala obrad [powyżej] z taką właśnie listwą, która pokazuje możliwość podziału pomieszczenia na dwie części. Te listwy drewniane przykrywają również świetlenie, ale zasłaniają również ściany działowe. Widownia została wprowadzona tutaj w formie takiego mebla wstawionego do wnętrza, a więc nie zakłóca, zmienia odczucia proporcji wnętrza, to nadal jest ta sama stołówka tylko inaczej umeblowana.

Muzeum Śląska Opolskiego [poniżej], to jest kolejny pokonkursowy budynek. Ten budynek nie tylko realizowaliśmy, nie tylko adoptowaliśmy, ale również rozbudowaliśmy. Znajduje się też w samym centrum Opola, towarzyszy mu Wieża Ratuszowa. Z różnych miejsc działki, z różnych miejsc tego zespołu widać Wieżę Ratuszową. Ponieważ tematem zadania konkursowego były trzy obiekty: adaptacja, przebudowa budynków zabytkowych trzech, oraz nowy budynek z którego widać w tych kierunkach otwierają się widoki na Ratusz. Budynek ten istniejący ma takie dwie wykusze, my zaprojektowaliśmy wykusze współczesne szklane. Oczywiście rola tych wykuszy jest taka sama, czyli widok. Wykusze istniejące, historyczne i nasze współczesne będą dalej.

Rzut: [powyżej] czyli nowy budynek podzielony na części. Elewacja plus przekrój. Znajduje się ten budynek pod skarpą, wapienną skałą. My zrobiliśmy frontową ścianę jako coś w rodzaju tej skarpy, również kamienną, czyli ta ściana istniejąca została.

Budynek miał być cały kamienny z piaskowca. Jaki będzie nie wiem, dlatego że realizacja trwa, zmieniła się dyrekcja, w związku z tym zmienił się projektant, zmienił się plastyk, zmieniły się podłogi, zmieniła się kolorystyka ścian, rodzaj oświetlenia, funkcje poddasza itd. I nie wiem co jeszcze, niestety nie mamy na to wpływu.

Mówiłem o tych dwóch ścianach, jedna z skarpy podwyższona przez nas, czy obniżona bo mieliśmy dodatkową kondygnację podziemną i ta zewnętrzna {poniżej].

Widoki na wieżę [powyżej], widoki z dziedzińca właściwie z takiego miejsca między nową, a istniejącą częścią holu wejściowego.

Wyobrażaliśmy sobie wnętrze z bardzo rygorystycznie zaplanowanym układem lamp [powyżej]. Te lampy miał się pojawić również jako podkreślenia tego układu stropów, szklane balustrady i szczelina między murem istniejącej skarpy, a poszczególnymi kondygnacjami wnętrza.

Budynek jest przecięty szkłem [powyżej], to szkło jest kontynuowane we wnętrzu między dwoma wykuszami. Mury przypór i wykuszy też są krzywe, więc mamy nadzieję że te krzywizny są uzasadnione w tamtej lokalizacji. Natomiast również uzasadnione wydaje nam się dostosowanie skalą do otoczenia, czyli ta skala tylko nie znacznie przewyższa wysokość gzymsu istniejącego budynku, zabytkowego.

Detal elewacji [powyżej]: tu było parę samosiejek na tym terenie, myśmy musieli je wyciąć, i zastąpiliśmy ten zielony efekt zielonym szkłem, takie trochę przewrotne, ale to ma się świecić na zielono, takie zastępstwo.

Muzeum architektury we Wrocławiu. Był to konkurs międzynarodowy, sędziowany przez Pekkę Solminema m. in., Leglera. Mieliśmy szczęście że trochę tych najlepszych nie mogło stratować bo musiało sędziować, ale mimo wszystko werdyktem jury byliśmy zaszokowani kompletnie. I nie ukrywam że nasza pracownia jest pracownią skromną i małej skali, że „M”, „W skali M”, to jest właśnie taka mała skala, „M” jak mała skala. To jest jednak troszeczkę większy prestiż, także nas to kompletnie zaskoczyło, ale podobnie jak w przypadku kościoła na ZWM -e, również ten konkurs robiliśmy jak wszystkie inne, po to żeby uczestniczyć a nie wygrać, czyli po to żeby przedstawić swoje zdanie na temat tego tematu.

Konkurs traktujemy jako zapytanie inwestora który nie wie co robić i chce uzyskać odpowiedź. Kiedyś jeszcze jak tych konkursów było mało uznawaliśmy udział w konkursie jako swój zawodowy obowiązek. W konkursie na ZWM, tym pierwszym z 1982 roku byliśmy pewni że jest zwycięzca, jest faworyt, jest kumpel sędziego głównego i on miał wygrać. W związku z tym byliśmy zwolnieni z konieczności ubiegania się o nagrody i mogliśmy zrobić kościół jaki uważamy za słuszny.

Niestety przyznano nam pierwszą nagrodę i to jest straszna porażka zawodowa, bo to wymaga od nas, jak gdyby nic nas nie nauczyło, tzn. nauczyło nas robić po swojemu i stąd są wszystkie te kłopoty, bo gdybyśmy robili tak jak wszyscy chcą to by tych kłopotów nie było i byśmy się podporządkowywali inwestorom, ale uważam że architektura to jest zawodem wolnym w odróżnieniu od projektowania, w ogóle to można by na te temat co to jest projektowanie jako rzemiosło i co to jest architektura jako sztuka, ale ogólnie staramy się trzymać tego wyznania o architekturze jako sztuce i uznaliśmy że w Muzeum Architektury ma taka wartość być, czyli tam ma się przedstawiać architekturę jako działalność twórczą, jako sztukę i stał się taki pozytywny przypadek, że Muzeum Architektury mieści się w klasztorze Bernardynów, a Bernardyni to są Franciszkanie obserwanci, czyli ci Franciszkanie którzy z tych terenów otwarty wiejskich, to oni przenieśli się również do miasta dlatego że w miastach następował upadek moralności, one się w tych czasach XV, XIV wieku dynamicznie rozwijały i tam była potrzeba powrotu do źródeł, do źródeł wiary,do tego co było istotne, a nie do tego przepychu.

Dla nas było to odniesienie do naszej roli współczesnej architektury i architekta i tak mi się wydaje że to jest też, gdzieś jesteśmy jak ci Franciszkanie gdzieś w podziemiu, gdzieś w klasztorach jest to zupełnie ukryta działalność więc do tych franciszkańskich idei myśmy nawiązywali kolorem, ubóstwem, skromnością, ascezą, mieliśmy zrobić prawie nic i to jest prawie nic, prawda? Więc jest to pudło, a jednocześnie to powinien być symbol architektury, nie wieżyczka, nie łuczek, nie kolumienka, tylko coś co nam się kojarzy z architekturą, a nie odbiorcą tej architektury. Ja to kiedyś mówiłem że jest to architektura do 10 %, to nawet nie jest 10 %. Na czym polegała nasza rola i rola wszystkich konkurujących? Na wprowadzeniu dwóch sal wystawowych, holu, magazynów, a więc dosyć mocnego rozbudowania. Myśmy cały ten program ukryli w części podziemnej, nad ziemię wystaje tylko przeszkolony obiekt holu przejściowego.

Część podziemna, w pewnych częściach ma wysokość dwukondygnacyjną, w pewnych częściach jest bardziej podzielona, i przez  kostki holu wejściowego, przez układ wind, schodów można się dostać albo do poszczególnych kondygnacji wystawowych nowych, albo starego klasztoru ze schodami które kierują wzrok na sklepienia krużganków.

Wirydarz który został zamieniony z układu barokowego na coś w rodzaju układu inspirowanego średniowiecznymi ogrodami, ale również podkreślającego układ elewacji. I to jest całe założenie istniejące, budynek nowo budowany w pewnym dystansie od niego.

Nie chcę się wdawać w funkcje, bo myślę że nie o to chodzi, tylko powiem że w tym miejscu w prezbiterium jest wprowadzona funkcja sali konferencyjnej, coś w rodzaju znowu mebla wprowadzonego we wnętrze, ale mebla już pełnego, nie ażurowego. I w tej części jest biblioteka dwukondygnacyjna.

Pokoje gościnne miały według nas mieć taką bardzo ascetyczną formę właśnie klasztorną. 4 metry wysokości, 2 metry wysokości i 4 długości i korytarz. Wydawało nam się że w Muzeum Architektury powinniśmy mieć nastrój niezapomniany, tak nam się wydawało że jak ktoś tu zamieszka chociaż jedną noc to będzie ją pamiętał. Zapamiętał to dyrektor i absolutnie nie ma szans, nie można przecież podzielić okien.

Nowa cześć skrzydła była przebudowana przez profesora Małachowicza w latach ’60 – tych, uznaliśmy że ona ma też pewna wartość i też ją potraktowaliśmy jako zabytek, oczywiście wymaga pewnych zmian technicznych, bo tam się okna nie zamykają, ani ni otwierają chyba i to jest rama stalowa i pojedyncze szkło, więc musi to zostać zmienione, a my chcemy zachować charakter tej bryły.

Rzut parteru. Otóż w to pudło szklane zostały wprowadzone dwa następne pudła. Pudło pełne z komunikacją awaryjną, z pomieszczeniami instalacyjnymi i pomieszczeniami, z dźwigiem towarowym i kostka otwarta ażurowa z komunikacją ogólnodostępną, ze schodami, z windą.

To jest przekrój który pokazuje chyba wszystko, cześć terenu. Duża sala wystawowa otwarta, nad nią sala mała i hol wejściowy. Hol wejściowy, który ma tylko jedną długą ladę wielofunkcyjną.

Udało nam się zminimalizować wymiary konstrukcji, te rysunki nie kłamią, kolega opracowujący tą prezentację Dawid Wiśniewski jest bardzo dokładny, robi to w skali, są to profile o przekroju C – owym, między którymi są linie świetlne, one są rozsunięte około 5,6 cm po to żeby prowadzi przewody elektryczne do różnych celów i wprowadzać światło, a dach tak skonstruowany i też przekryty szkłem służy z jednej strony do usztywnienia tej konstrukcji, a z drugiej strony jakoś tam nawiązuje do sklepień gotyckich. Taki jakiś współczesny rodzaj sklepienia.

Muzeum Armii Krajowej w Krakowie [poniżej]. W tym konkursie otrzymaliśmy drugą nagrodę, ale także nie jest to konkurs zrealizowany. Projekt polegał na tym żeby zaadoptować na potrzeby Muzeum Armii Krajowej, reszta to wizja przyszłościowa, właściwie nie obejmująca. My ten chaotyczny fragment zabudowy przekryliśmy, ujednoliciliśmy szklanymi dachami, jakimiś przeszkleniami, sugerując tylko i sygnalizując możliwość przyszłego rozwoju muzeum.

Rygoryzm rzutu wydawał nam się jak najbardziej usprawiedliwiony.Kondygnacja piwnic, gdzie magazyny dawne, bo to jest coś w rodzaju spichlerza czyli logistyki wojskowej jeszcze z twierdzy Kraków za czasów austriackich. Bardzo ciekawe wnętrza piwnic, chyba 4,5 m wysokości, wzniesione na słupach, oczyściliśmy tą kondygnację z wszelkich ścianek działowych i te słupy zostały uzupełnione gablotami też w kształcie słupów, zrobił się z tego labirynt, trochę inny niż w Berlinie w Muzeum Żydowskim, ale myślę że mógłby wprowadzać podobny nastrój pewnego zagubienia, no pewnego przeżywania tej dosyć ciężkiej, dosyć tragicznej historii.

Cały ten układ rygorystyczny został dramatycznie przecięty schodami [poniżej], one nie są podporządkowane już, inaczej wyglądają. Ja sobie zdaje sprawę że ta architektura, którą dotychczas pokazywałem, ta architektura konta prostego trochę już mija, że potrzebne są inne doznania, znakomicie to pokazaliście w waszych pracach konkursowych. Zdajemy sobie sprawę z tego że ta architektura już trochę odchodzi na boczny tor, i to jest nasza próba współczesnego poszukiwania nastroju. Mamy wrażenie że zdyscyplinowanie tych rzutów, to są ściany nośne tak przedzielone, to są gabloty uzupełniające te ściany nośne. To uporządkowanie tych rzutów służy tej funkcji, to jest funkcja żołnierska, uporządkowana w związku z tym, ale to jest też funkcja troszeczkę tragiczna, stąd te zwichrowania tych słupów.

Dziedziniec gdzie te przypominające, nawiązujące do tych leśnych tradycji partyzantki słup [powyżej], również są w pewnym stopniu dramatycznie pokazane, to zielone szkło jeszcze nastrój przygnębienia podkreśla. W nocy działa to odwrotnie, jednak światło czy wyjście z ciemnych pomieszczeń do góry na przestrzeń bardziej rozświetloną również ma być taką iskierką nadziei, jak i przedstawieniem symbolicznym tego faktu że jednak się opłaciło, że jednak było to potrzebne.

Kolejny konkurs i niestety też kolejna porażka – konkurs opolski [poniżej]. Tak się zdarza nam i to jest reguła, że wszystkie konkursy opolskie przegraliśmy. Tylko jak był jeden sędzia z zewnątrz to wygraliśmy. To nie dla tego żeby były układy jakieś, nie absolutnie. To jest po prostu pewien sposób myślenia, który jeśli jest cenzor z zewnątrz, to zupełnie ci sami ludzie się zachowują inaczej, ale nie ma to… tak jak mówiłem nie startujemy dla wygrywania, tylko dla pokazywania.

To jest Miejska Biblioteka Publiczna, która składa się z obiektu istniejącego i całej części przez nas zaprojektowanej, wieży która powstała w miejsce historycznej baszty, bo tutaj gdzieś w tym rejonie były mury obronne miasta, oraz części nowej położonej wzdłuż nad rzeką, i te linie poziome, tej rzece są właściwie podporządkowane.

Zagraniami elewacyjnymi próbowaliśmy wtopić ten budynek w to otoczenie mimo że ona ma masę olbrzymią, on trochę przeskalowany jest do otoczenia, a to wynika z przeskalowania istniejącego budynku z tyłu, to jednak on się wtapia w ten sposób że są tutaj elewacje ze szkła zielonkawego plus jeszcze na to są nałożone tafle szkła, i te tafle pojedyncze są nie otwierane, a otwierane tafle są jeszcze zasłaniane szkłem, które w związku z tym odstaje od tej elewacji na różne dystanse ale można to regulować, a jednocześnie po przez otwarcie tych drzwi wewnętrznych umożliwia się dopływ świeżego powietrza i wentylowanie tego budynku.

To jest praca której mam tylko jedno to zdjęcie [poniżej]. Pracę tą przygotowywali koledzy z Gdyni, studenci w Gdyni na warsztatach OSSA. To miało być architorium czyli jakieś miejsce gdzie można by dokonywać prezentacji architektury, wybrane było to miejsce jako punkt ruszający się, przesuwający się po falochronie. Falochronie, a więc miejscu styku natury i cywilizacji – tu rozszalałe morze, tu uspokojona cześć portu. Działamy na tym styku, nasza działalność to jest zawsze ingerencja w tą naturę. Tak to symbolicznie zostało określone.

9z

[Ta grafika jest zupełnie nieczytelna, ale zakładając, że omawiany obiekt to świecący punkt po prawej, można zakładać, że chodzi o coś w rodzaju „negatywu” latarni morskiej, tzn. latarni, która świeci w stronę lądu a nie morza i sygnalizuje – no, właśnie co? Inspirujące – przyp. M.S.]

Nazwałem to spotkanie dzisiejsze „W skali M” i jest to minimalizm, jest to na pewno minimalne zagranie. „M” jak modernizm, „M” jak minimalizm, i tak to jest ten zawód niestety wymaga uczucia, to nie jest zawód który można uprawiać „od ósmej do piętnastej”. To jest zawód który rodzi owoce które później idą w świat. Chciałem wam powiedzieć na koniec tyle, że jest to jakaś nasza droga projektowania, wcale nie twierdzimy że ona jest właściwa, ona wynika z jakiś tam kolejnych etapów, kolejnych przypadków i jestem pewien że każdy z was znajdzie taką drogę własnej działalności twórczej. Serdecznie wam życzę jak największych osiągnięć i sukcesów na tej drodze, dziękuję.